Ernie Ball 2221 to struny w zielonym opakowaniu, które po prostu działają. Zakładasz, stroisz i brzmi – jasno, ale nie jak gwóźdź po talerzu. Palce się po nich ślizgają, ale czujesz metal, więc jest kontrola przy podciąganiu. Do rocka, bluesa – bajka. Do niskich strojów – średnio.
Wytrzymują mi przy normalnym graniu po pracy. Koło miesiąca użytkowania trochę tracą blask, ale nie rdzewieją od patrzenia. Grubość 10–46 – w sam raz, nie za twarde, nie za flakowate.
Jak chcesz pewniaka bez filozofii – bierz.