Universal Audio Volt 176 to interfejs, który nie próbuje udawać statku kosmicznego. I całe szczęście, bo dzięki temu po wyjęciu z pudełka nie musisz czytać instrukcji grubszej niż umowa z operatorem. Podłączasz, odpalasz DAW i po prostu nagrywasz. Obsługa jest intuicyjna, wszystko ma swoje miejsce i działa dokładnie tak, jak się tego spodziewasz.
Brzmieniowo Volt 176 wypada bardzo mocno. Dźwięk jest czysty, selektywny i spokojnie broni się nawet na tle sprzętu, który często spotyka się w mniejszych studiach. Do domowego studia to wręcz luksus. Przedwzmacniacz daje przyjemną rezerwę dynamiki, a tryb inspirowany 1176 potrafi dodać charakteru bez wrażenia, że coś jest robione na siłę. To nie jest zabawka, tylko narzędzie, które realnie podnosi jakość nagrań.
Na plus trzeba też zapisać jakość wykonania. Obudowa jest solidna, pokrętła chodzą z oporem, który budzi zaufanie, a całość sprawia wrażenie sprzętu droższego, niż jest w rzeczywistości. W tej kategorii spokojne 4/5. Jeden punkt mniej głównie za ergonomiczne drobiazgi, a nie za trwałość.
Podsumowanie jest proste. Jedyny realny minus to wejście mikrofonowe umieszczone z przodu. W niektórych setupach może to irytować, zwłaszcza jeśli lubisz porządek w kablach. Z drugiej strony przy tak małym interfejsie jest to kompromis, który da się zaakceptować bez większego bólu.
Volt 176 to sprzęt, który robi robotę, nie przeszkadza w pracy i brzmi tak, jak powinien. A czasem właśnie o to chodzi najbardziej.