Piec sam w sobie prosty "jak konstrukcja cepa", łatwy w obsłudze oraz co ważne dosyć lekki, cena jak na 40V bezkonkurencyjna, jednak przez to jak jest niska trzeba się liczyć z wadami tego cudu techniki. Po pierwsze dźwięk: Jeśli gramy w domowych warunkach, dosyć cicho, to naprawdę daje rade, ale kiedy spróbujemy choć trochę podgłośnić aby np. pojamować to dostajemy przester brzmiący jak stary blender bez mocy, z tępymi ostrzami próbujacy zmielić żwir (co wcale nie znaczy że nie może się to podobać bo przy graniu Thrashu taki dźwiek jest wręcz pożądany) i musimy uważać bo długotrwałe granie w ten sposób może uszkodzić zarówno sam wzmacniacz jak i naszą delikatną psychikę. Piecyk ten jest czymś idealnie wypełniającym lukę miedzy małymi głośniczkami do domowych ćwiczeń a średniej mocy AMPami do jamowania bo mając na uwadze ten przester, da się pograć nawet z niewygłuszoną perkusją i jeśli nie będziemy go cisnąć jak Verstappen pedał gazu to powinien posłużyć długo. (Niech was ręka boska broni przed braniem go na scenę, no chyba że gracie koncert w komórce na miotły). Po drugie trwałość: Poruszyłem ten temat wcześniej ale dla przypomnienia albo jak ktoś nie czytał ze zrozumieniem - to nie jest sprzęt do długotrwałego katowania bo może się zdarzyć tak że zakatujemy go na śmierć (Jak też ja to zrobiłem używając go na próbach)
Podsumowując: Ten skurczony piekarnik jest dobrym wyborem dla ludzi którzy jeszcze nie do końca wiedzą czego dokładnie potrzebują i jednocześnie nie chcą dużo wydawać. Jest tani jak barszcz co w połączeniu z prostą obsługą i dość dobrymi walorami grania daje AMPa raczej dla początkujących i właśnie dla nich ten demon mocy był chyba przeznaczony. W skali od 1 do 10 daje mu mocne 7 i 1/4.